sobota, 31 marca 2012

Kąpiel w ubraniach.

Chciałam zrobić coś Izzy tak bardzo jej nienawidziłam. Opanowałam emocje bo widziałam że wszyscy w pokoju się na mnie patrza i pewnie czekają na mój ruch.  Bardzo sie wkurzyłam bo długo zbierałam na tego laptopa ale to nie był jedyny powód mojej złości . Tak jak Emma Izzy chciała mi zabrać Thomasa a ja pierwszy raz od wielu lat poczułam sie kochana i choć miałam Evelin to i tak potrzebowałam kogoś kto mnie pocałuje i pójdzie za mną na koniec świata.
- Wyjdź - powiedziałam wreszcie i pokazałam Izzy drzwi.
- Dobrze. Choć Josh.- rzuciła w stronę bruneta.
- Ja nie idę. W końcu to ciebie tylko wypraszają. Wolę zostać z nimi. - powiedział po czym spuścił głowę.
Izzy tylko sie na niego groźnie spojrzała ale nie chciała chyba znów robić z siebie idiotki więc po prostu wyszła. Jaka ulga mnie ogarnęła gdy nie musiałam na nią patrzeć. Już miałam jej dość. Spojrzałam przelotnie po całym pokoju i zobaczyłam że Josh patrzy sie na Evelin a ona coś mu mówi na ucho.
" Czyżby kolejna para"- spytałam w myslach.
Bez słowa zeszłam na dół i poszłam w stronę kuchni. Postanowiłam że zrobię kolacje bo i tak nie miałam co robić. Wyjęłam potrzebne rzeczy i zaczęłam przygotowywać naleśniki. Ktos owinął swoje dłonie wokół mojej talii i obrócił. Zobaczyłam zatroskane oczy Thomasa.
- Zostaw mnie. - pogroziłam mu łyżką którą miałam w ręku.
- Co z tego będę miał?- spytał z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- Nic. Chyba sie zapominasz. Nadaj sie gniewam.
- Ile mam cie jeszcze przepraszać?
- Aż zadziała.
Wyślizgnęłam mu się z rąk i zaczęłam uciekać. Wbiegłam na schody.
- Powoli- zwróciła sie do mnie Evelin która właśnie szła na dół.
Byłam juz w swoim pokoju. Zamknęłam szybko drzwi i zjechałam na ziemie.
Po chwili ktoś zaczął sie dobijać i krzyczeć
- Wpuść mnie !!
Oczywiście to był Thomas.
- Nie.
- Bo wejdę siłą.
- Nie zrobisz tego.
- Założymy się? - powiedział i popchnął z całej siły drzwi. Wtargnął do mojego pokoju. Zaczęłam biegać po pokoju ale on był szybszy. Złapał mnie i uśmiechnął sie.
- Teraz dostaniesz za swoje.
Wziął mnie na ręce i zaniósł na dół.
- Postaw mnie- krzyczałam ale on nie zwracał na to uwagi.
Minęliśmy Evelin i Josha którzy na nas sie dziwnie popatrzyli. Dla bezpieczeństwa poszli za nami. A moze tylko dlatego że wiedzieli co Thomas chce zrobic i chcieli sie pośmiać. Weszlismy do przestronnej łazienki.
- Co ty chcesz zrobić? - spytałam ze strachem w oczach.
- Zobaczysz.
Włożył mnie a raczej wrzucił do wanny i odkręcił wodę. Zaczęłam piszczeć. Chciałam uciec ale Thomas mnie trzymał. Po paru minutach zakręcił wodę. Byłam cała mokra. To chyba mu nie przeszkadzało bo pocałował mnie w usta i wziął na ręce.
- Zabiję cię- powiedziałam gdy mnie puścił.
- Przed tym czynem idź sie przebrać bo z jakiegoś dziwnego powodu jesteś mokra. - uśmiechnął się.
- Ciekawe czemu.
Rzuciłam mu się na szyję.
- Nienawidzę cię a zaraz kocham. - szepnęłam mu do ucha.
On nic nie powiedział tylko sie uśmiechnął ciągle na mnie patrząc. Poszłam na górę i włożyłam na siebie T-shirt i jeansy. W pewnej chwili zadzwonił telefon Thomasa.
- Thomas do ciebie - krzyknęłam
Szybko wbiegł do mojego pokoju i odebrał.
- Tak. Jasne. O której? Napewno. Czekaj na mnie.
Tylko te słowa usłyszałam wychodząc z pokoju. Zeszłam na dół. Evelin siedziała na dywanie i czytała jakieś czasopismo.
- Co wy chcecie u mnie zamieszkać?- spytałam z lekkim uśmiechem.
- Byłoby super- odpowiedziała całkiem poważnie.
- Dobra przynieś żarcie i będziemy mieszkać razem z Thomasem i twoim Joshem.
- Tylko nie moim!! - odpowiedziała wkurzona.
- Oj dobra dobra.
Poszłam do kuchni by dokończyć robienie naleśników ale w kuchni stał Josh i robił je sam.
- Co ty robisz? - spytałam z podobną miną do tej o.o.
- Naleśniki.
- Myślałam że chłopaki nie lubią siedzieć w kuchni.
- A ja myślałem że może znajdę w tej kuchni nutelle. Oboje byliśmy w błędzie
Roześmiałam sie a Josh zrobił to samo.
- Dobra pójdę kupić - powiedziałam gdy opanowałam mój śmiech.
Złapałam jakąś bluzę i wyszłam z domu. Nie było bardzo zimno ale ciepło też nie i choć świeciło słońce to jednak nie chciałam zdejmować granatowej bluzy. Szłam wzdłuż chodnika z podniesioną głową. Chciałam wyłapać jak najwięcej słońca.
Po chwili byłam w supermarkecie. Wzięłam koszyk i weszłam przez obrotowe drzwi do środka. Było tam tyle rzeczy jednak pamiętałam o moim bojowym zadaniu kupienia nutelli.Weszłam w alejkę gdzie było to orzchowe cudo i po chwili w moim koszyku znalazły sie 2 słoiki nutelli. Będzie uczta. Poszłam do kasy i po zapłaceniu wyszłam na parking.
- Cześć - ktoś powiedział do mnie z tyłu.
Odwróciłam sie i zobaczyłam mojego kolegę z zajęć muzycznych. Starych zajęć muzycznych. Miał na imię Dawid. Jego oczy w na zajęciach muzycznych mnie urzekły i zakochałam sie w nich ale teraz nic takiego nie odczuwałam. Może dlatego że poznałam Thomasa.
- O cześć - odpowiedziałam z uśmiechem - dawno cię nie widziałam.
- Ja ciebie też. Co tam nowego?
- A nic.  -nie chciałam mu opowiadać o swoich problemach.- a u ciebie?
- Wszystko dobrze.  Nowy dom i szkoła. Wszystko się wreszcie układa.
- To dobrze. Przepraszam muszę już iść. Mam nadzieje że jeszcze pogadamy. Pa.
Poszłam w stronę domu. Zaczęło padać więc biegłam. Szybko wpadłam przemoczona do domu i ściągnęłam bluzę.
- Wróciłam - krzyknęłam i weszłam do kuchni. Josh stał i cos jeszcze robił.
- Mam nutelle. - powiedziałam z entuzjazmem.
- OK. Dobrze ze wzięłaś dwa słoiki bo mamy gości - powiedział z pogardą na twarzy.
- Jakich gości?
- Jakieś dziewczyny.
- A czemu taki niezadowolony jesteś ? Myślałam że lubisz dziewczyny.
- Bo lubię ale te są strasznie chamskie i od razu zaczęły ze mną flirtować.
- Dobra załatwię to. A ty nie siedź tu taki zły i smutny. Jak chcesz to zawołam Evelin do towarzystwa.
- Nie dzięki. Posiedzę trochę sam. - zarumienił się.
- Jak chcesz. - powiedziałam i wyszłam z kuchni od razu do salonu.
Gdy zobaczyłam naszych niechcianych gości zrobiłam minę jakbym zaraz miała zwymiotować.
 W salonie siedziała Emma i jej spółka. Dokładniej dwie dziewczyny. Nie miałam ochoty z nimi siedzieć.
- Cześć- powiedziała Emma.
- No hej. Co wy tu robicie?
- Zaczął padać deszcz to nie miałyśmy gdzie sie schować i przyszłyśmy do ciebie bo było najbliżej.
- Aha ,tak ,jasne - zaczęłam się drapać w tył głowy- a nie możecie zadzwonić po kogoś żeby was wziął?
- Wolimy posiedzieć tu
- Wy może tak ale nie wszystkim podoba się że u mnie jesteście.
- Jak przestanie padać to pójdziemy.
Teraz czekałam tylko na to żeby przestało padać.
- No dobra. Ja ide do swojego pokoju. Bawcie się dobrze.
 Powiedziałam i szybko pobiegłam na górę. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku wpatrując się w okno. Zapewniałam siebie że zaraz będzie słońce i dziewczyny sobie pójdą.

piątek, 30 marca 2012

Zła na cały świat

- Uwierz mi - położył rękę na moim ramieniu ale ja szybko odskoczyłam.
Nie chciałam czuć ciepła jego dłoni. Wiedziałam że jest mu przykro ale nie mogłam tego mu tak po prostu odpuścić. Za dużo osób mnie zraniło aby po takim incydencie mogła mu przebaczyć i choć go kochałam to nie oznaczało że tak po prostu może sobie w każdym momencie wyjść z jakąś dziewczyną i się z nią przelizać. Odeszłam od niego szybkim krokiem.
- Lucy proszę. Poczekaj. - krzyczał ale ja nic już nie słyszałam.
Sama dławiłam się w moich łzach i nie mogłam określić co kto do mnie mówi. Czułam pustkę bo kochałam Thomasa ale on zrobił coś co mnie zraniło. Muszę się nad tym zastanowić.
                                                           Oczami Thomasa:
Wstałem wcześnie. Lucy leżała obok mnie na kanapie. Bardzo ładnie wyglądała. Jedną rękę trzymała na moim brzuchu a drugą na sofie. Pocałowałem ją  w policzek po cichu poszedłem na górę żeby jej nie budzić. Snułem się po całej górze bez celu. W końcu usiadłem na łóżku Lucy i podparłem głowę na moich dłoniach. Po chwili usłyszałem kroki. Spojrzałem w stronę drzwi i zobaczyłem Izzy.
- Cześć - powiedziała.
- No cześć cześć - odpowiedziałem z grymasem na twarzy.
- Czemu mnie tak bardzo nie lubisz? - spytała ze smutkiem na twarzy.
- Jakbyś nie wiedziała.
- No właśnie nie wiem.
- To się zastanów.
- No już nad tym myślałam ale ja tego nie rozumiem.
- Skrzywdziłaś mnie. Nie potrafię ci  tego wybaczyć.
- To stare wydarzenia.
- Ale nadal bolą- powiedziałam i już chciałem wstać gdy ona mnie niespodziewanie złapała za rękę i nie chciała puścić.
- Zostaw mnie- krzyknąłem. Nadal nic nie zrobiła tylko mnie ciągle trzymała.
Wyrwałem się i wstałem. Już byłem blisko drzwi gdy nagle ona podbiegła do mnie i mnie pocałowała. No i właśnie wtedy weszła Lucy. Ten pocałunek  nie trwał nawet 5 sekund, ale i tak było za późno. Lucy wybiegła z pokoju. Chciałem biec ale Izzy mnie znów zatrzymała. Jednak ja tym razem byłem silniejszy i wyrwałem sie. Szybkim krokiem ruszyłem na dół i zobaczyłem ją. Stała koło Evelin cała zapłakana. Zrobiło mi sie bardzo smutno a jednocześnie głupio.  Podszedłem do niej. Przytuliłem ją. Chciałem by było jak dawniej. Chciałem czuć jej dłonie, chciałem ją przytulać, chciałem być dla niej tym jedynym. Spieprzyłem całą sprawę. Krzyknęła na mnie i wybiegła z domu. Wyszedłem na dwór. Było dość zimno. Zobaczyłem jak biegnie. Poszedłem za nią. Siedziała na ziemi. Patrzyła na jakiś kamień, napewno nie na mnie. Znów ją przeprosiłem ale nic nie mówiła.Położyłem jej rękę na ramieniu ale od razu się odsunęła i poszła. Nie mogłem jej tak zostawić więc szedłem za nią. " Nie mogę jej stracić" powtarzałem sobię w myślach.
                                                              Oczami Lucy:
Nie wiedziałam dokąd idę. Nie miałam siły myśleć nad tym. Postanowiłam ze pójdę na plaże. Było jeszcze wcześnie. Nikogo nie zauważyłam siedzącego na piasku. Zdjęłam buty i poszłam w stronę morza. Weszłam do wody i zamknęłam oczy. Moje włosy pod wpływem wiatru uniosły sie do tyłu i lekko opadły na moje ramiona. Przez chwilę zapomniałam a porannym zdarzeniu. Poczułam że ktoś na mnie patrzy. Odwróciłam sie. No oczywiście. Nikt inny jak Thomas.
"Czy on nie da mi spokoju?" - spytałam w myślach.
Szłam wzdłuż plaży niosąc buty w ręku. Było tak ładnie. Wreszcie postanowiłam  wrócić do domu. Wiem ze Evelin wszystkiego przypilnuje ale przecież tam jest więcej osób i boję się że nabroją w moim domu. Skierowałam się w stronę ulicy. Podeszłam do jezdni i wolnym truchtem przebiegłam przez drogę. Potem już parę przecznic i jestem w domu.
                                                                    Oczami Evelin:
Lucy wybiegła tak nagle. Nie mogłam jej zatrzymać. Obudziłam się rano bo usłyszałam że Lucy płacze. Chciałam jej jakoś pomóc. W końcu to moja przyjaciółka a takim osobą nie ważne czy coś robimy ważnego czy nie należy pomóc w trudnych sytuacjach. Kątem oka dostrzegłam ją stojącą blisko drzwi wyjściowych. Zrzuciłam z siebie koc, nawet nie wiem jak się na mnie znalazł, i podbiegłam do niej. Pytałam jej się co się stało. Po dwóch próbach wykrzyczała przez łzy że Thomas i Izzy się całowali. Byłam wściekła. Lubiłam Thomasa ale teraz posunął się za daleko. Gdy Lucy wyszła Thomas pobiegł za nią . Zostałam sama z Joshem i Izzy choć jej wolałam nie widzieć. Podeszłam do kanapy i zwaliłam się na nią. Byłam zła tak samo jak Lucy a może i gorzej. Schowałam twarz w dłoniach. Chciałam przemyśleć to co stało się w ostatnich dniach. Niespodziewanie obok mnie usiadł Josh który przyglądał się całemu zdarzeniu.
- Będzie dobrze- powiedział.
- Nie jestem tego taka pewna.
- A ja tak. Zaufaj mi.
- Czemu tak bardzo lubisz Izzy- spytałam bez przemyślenia i od razu po tym powiedziałam- przepraszam ja nie chciałam.
- Nic się nie stało. Sam nie wiem. Ostatnio zrobiła się bardzo chamska.
- Warto wiedzieć - uśmiechnęłam się
Josh był zupełni inny niż reszta chłopców. Taki pogodny i miły. Ostatniej nocy dużo rozmawialiśmy.
Spodobał mi się ze względu na charakter chociaż był całkiem ładny. No dobra jego oczy mnie zauroczyły. Były bardzo głębokie. Czarne jak węgiel. Lubiłam takie oczy u chłopaków  a i jeszcze te loki. Cudo, ale wiedziałam że jest z Izzy a ja nie chciałam mieć kłopotów.
- Nie chce wracać do domu. Przynajmniej nie z nią. Teraz jest pewnie wkurzona bo Thomas ją odrzucił. Może wyjdziemy gdzieś?
- Ale to jak Lucy przyjdzie. Nie chce zostawiać jej domu na pastwę Izzy.
W tym samym momencie usłyszeliśmy trzask dochodzący z góry. Spojrzeliśmy na siebie z taka miną o.o i poszliśmy sprawdzić co to.
Weszłam na górę. Ja pierwsza a za mną Josh. Zobaczyłam Izzy a na ziemi laptop Lucy. Cały rozbity.
- Co zrobiłaś idiotko?! - krzyknęłam.
- Ja? To ona zabrała mi chłopaka. Właściwie o co się wściekasz? To tylko laptop.
- Tylko? Zbierała na niego przez 4 miesiące. Miała tam swoje wszystkie prace. Kosztował bardzo dużo. Odkupujesz.
- Ja ? W życiu.
- Powinnaś go odkupić- wtrącił się Josh. - dużo ją kosztował.
- A co ty masz do tego? Odwal się- syknęła Izzy.
- Dobra koniec. Wiem że jesteś wkurzona ale żeby aż tak? Masz jakieś problemy ze sobą że nie panujesz nad tym co robisz?
Izzy już wogóle się nie odezwała. My też siedzieliśmy cicho. Josh schylił się w moją stronę i szepną do ucha.
- Przepraszam za nią. Wynagrodzę ci to.
Poczułam mrowienie na całym ciele. Co się ze mną dzieje?
                                                               Oczami Lucy:
Weszłam do domu. Thomas jeszcze szedł ale był blisko. Widziałam go gdy przed furtką odwróciłam się w jego stronę. Od razu poszłam na górę do mojego pokoju bo na dolę nikogo nie było. Znów się we mnie zagotowało. Mój laptop leżał na dywanie. Był rozbity.
- Co tu się stało?- powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Ułożyłam moje dłonie w pięści.
- Nic takiego - odezwała się Evelin- bardzo ciebie przepraszamy. Odkupie ci.
- Kto to zrobił?- wiedziałam że to nie Evelin jest sprawczynią.
Siedzieli cicho. Domyśliłam się że to Izzy.
- Mądra jesteś? - zwróciłam się w stronę Izzy.
- Tak.
- To po cholerę rozbijałaś mój laptop.
- Czemu myślisz że to ja?
- Bo to zawsze twoja wina.
- Nie zawsze.
- Ja mam inne zdanie.
Zaczęłam się z nią kłócić. Krzyczałyśmy na siebie. W końcu na górę wszedł Thomas. Podszedł do Evelin. Pytał się pewnie o przyczynę całego zamieszania bo wiedział że my mu nie powiemy. Kochana Evelin. Wszystko mu dokładnie opowiedziała. Wskazywała palcem na laptopa i na nas. W końcu Izzy powiedziała a raczej wykrzyczała:
- Jesteś dziwką. Nie zasługujesz na Thomasa. On jest mój. - podeszła do Thomasa i go pocałowała ale on szybkim ruchem się od niej odsunął i podszedł do mnie:
- Proszę nie płacz ja ciebie kocham .
Poczułam że znów w oczach pojawiają się łzy. Koniec . Teraz już wiem że jej nienawidzę.

czwartek, 29 marca 2012

Całus nie dla mnie.

- Co jest?- spytałam sama siebie wstając z bólem głowy.
Była godzina 8:10. " O nie " krzyknęłam w myśli. Przecież dziś szkoła a ja zaspałam i nawet jeżeli bolała mnie głowa to nie chciałam mieć zaległości. Wstałam trzymając się za tył głowy. Thomasa nie było. Zeszłam bardzo cicho na dół i usłyszałam cichą rozmowę. Stanęłam za ścianą i wsłuchałam sie w szepty.
- Czemu z nią jesteś?
- Bo ją kocham.
- Znam cię. Ty nie zatrzymujesz się przy jednej dziewczynie. Nie znasz takiego słowa jak "kochać".
- Najwyraźniej ty nie znasz mnie. Zmieniłem się.
- Tak jasne. Nie wierze ci.
- Nie musisz mi wierzyć.
- Jesteś taką męską dziwką.
- Wyjdź stąd.
- Dobrze ale jakbyś się trochę zastanowił to wiedz że tracisz teraz to co najlepsze.
- Najlepsze? A nie najgorsze?
Już nic nie słyszałam bo zorientowałam się że ktoś idzie w stronę mojej kryjówki więc szybko pobiegłam na górę.
" Co to było? " spytałam w myślach samą siebie.
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie. Dzień był przyjemy. Słońce było wysoko już o ósmej a drzewa dopełniały całego uroku. Po paru minutach wyglądania bez okno dostałam sms-a. Jak się okazało od Evelin
Gdzie jesteś? Wszyscy w klasie rozmawiają o tobie i o Thomasie. Emma rozpuściła jakieś plotki na twoją korzyść bo nie wiem co jest śmiesznego w tym że chodzisz z Thomasem. Kiedy wracasz? Smutno mi bez ciebie. Twoja przyjaciółka Evelin. 
Opisałam jej moją sytuacje w sms-ie   i wysłałam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - zawołałam.
Do pokoju wszedł Kuba
- Co jest siostra ? Siedzisz tu sama a Thomas w szkole.
- Gdzie ?
- W szkole. Przed chwilą wyszedł.
- Przed chwilą czyli kiedy?
- No jakieś 5 minut temu a co?
- Nie, nic.
- A ty dziś zostajesz tak?
- Tak nie ma sensu teraz iść do szkoły. I tak już jestem spóźniona.
- Rozumiem.
- A ty czemu nie w szkole?
- Nie chciało mi się iść.
- Aha w końcu to nie moje życie. Rób jak chcesz.
- Ok.
Wyszedł. Trochę było mi smutno no bo przecież co będę tu sama robić? Jednak z drugiej strony miałam cały no prawie cały dom dla siebie. Przedpołudnie spędziłam bardzo dobrze. Telewizja, komputer, telefon oraz pisanie, czytanie, rysowanie. To wszystko w parę godzin.
                                                                       ***
Około 15:00 zobaczyłam Thomasa przez okno z mojego pokoju, ale nie był sam. Szła z nim Evelin a za nimi ciągnęła się Emma ze swoją bandą i Izzy z Joshem. Szli w stronę mojego domu. Co on ich tu prowadził? Usiadłam na łóżku. Po paru minutach rozległo się pukanie do drzwi. Zbiegłam na dół i je otworzyłam. Stał w nich Thomas obok niego Evelin a za nimi Izzy i Josh. Jednak w oddali zauważyłam Emmę ze wzrokiem skupionym na mnie. Ten wzrok mówił "kiedyś dostaniesz za swoje" . Wpuściłam wszystkich do środka. Poszliśmy do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku, Evelin z mojej prawej strony, Thomas na dywanie naprzeciwko mnie a Izzy i Josh także na dywanie.
- Co wy tu wszyscy robicie?- spytałam. 
- Przyszliśmy cię odwiedzić- powiedziała Izzy z pogardą.
- Cieszę się. - odpowiedziałam z nutką złości.
- Chcieliśmy wszystko wytłumaczyć - powiedział Josh.
- Niby co? Że Izzy nadal kocha Thomasa a mnie odstawiacie w kąt? Że ty Josh chcesz byc nadal przyjacielem Thomasa chociaż całowałeś się z Izzy w parku? Czy może że chcecie żebym was przyjęła do mojego domu bo nie macie gdzie mieszkać?
Wszyscy milczeli. Po chwili odezwała się Izzy.
- Tak właśnie to chcieliśmy wyjaśnić.
 Gotowało się we mnie. Chciałam już wstać i trzepnąć ja parę razy po mordzie żeby wreście przestała mówić. Żeby odczepiła się od nas. Evelin położyła mi rękę na ramieniu żebym się uspokoiła bo wiedziała co chce zrobić. Ona mnie zna i czuje kiedy coś mnie dręczy.
- Chcieliśmy powiedzieć że tak Izzy kocha Thomasa, ja chce być jego przyjacielem i właśnie nie mamy gdzie mieszkać. Trafiłaś w samo sedno.
- Thomas pogadaj z nimi bo ja już nie mam siły- powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Akurat zadzwonił telefon więc poszłam odebrać.
- Halo?
- Lucy?- usłyszałam ciepły głos mojej mamy.
- Tak
- Cześć właśnie chciałam ci powiedzieć że mnie nie bedzie w domu przez parę dni bo dostałam świetną ofertę i nie mogę jej przepuścić. Będziemy w kontakcie. Przekaż Kubie. Buziaki. Papa.
- Pa mamo.
Cała moja mama. Nawet nie spytała jak się czuje. Trochę smutno mi się zrobiło ale miałam większe problemy. Poszłam do kuchni po coś zimnego do picia. Wciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy i nalałam całą szklankę. Na spokojnie myślałam o tym kto jest na górze i co chcą mi powiedzieć. Po dłuższym zastanowieniu poszłam do swojego pokoju. Nikt nie ruszył sie z miejsca i było nadal bardzo cicho.
- To co Thomas. Co wymyśliłeś?
- Myślę że powinnaś ich na jedną nockę przyjąć. A z Izzy to juz dawno temu. Ciebie kocham a Joshowi wybaczam. To wkońcu mój najlepszy przyjaciel.
- Rozumiem. No dobrze. Jedna noc. Mojej mamy nie będzie a Kuba się zgodzi.
- Jesteś super- powiedział Thomas i ucałował mnie w policzek.
Widziałam jak Izzy na nas patrzy ale on był mój i powinna o tym zdawać sobie sprawę. Wieczorem zaproponowałam film. Evelin również u nas została to znaczy u mnie na noc. Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy. Wtuliłam sie w Thomasa jednak na samym początku kłóciłam się z Izzy bo chciała siedzieć koło Thomasa ale on jednak chciał mnie. Pod koniec filmu zasnęłam.
 Bardzo wcześnie wstałam. Wszyscy spali ale nigdzie nie widziałam Thomasa i Izzy.. Poszłam na górę do pokoju aby wziąść ubrania ale zamiast nich zobaczyłam Thomasa i Izzy którzy się całowali. To znaczy Izzy całowała Thomasa bo on jakoś nie miał ochoty. Przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak i tak byłam zła. Gdy tylko otworzyłam drzwi Thomas odskoczył od niej. Widziałam że jest mu strasznie głupio. Stałam najpierw w szoku ale potem ogarnęła mnie złość a potem smutek.
- To nie tak jak myślisz - krzyknął Thomas ale było już za późno. Dawno wybiegłam z pokoju. Byłam już na dole. Nie wiedziałam co robić. Płakałam tak strasznie płakałam. Nawet obudziłam Josha i Evelin.
- Co się stało?- spytała Evelin wyskakując spod jakiegoś koca.
Za mną zbiegł Thomas.
- Co się stało?- znów spytała Evelin kładąc ręce na moich ramionach.
- Thomas i Izzy się całowali w moim pokoju. - zaczęłam krzyczeć przez łzy.
- Co ?!- krzyknęła Evelin i spojrzała złym wzrokiem na Thomasa.
On nic nie zrobił ale wreście mnie przytulił.
- Zostaw mnie!
Wybiegłam z domu. Thomas biegł za mną. Wreście znalazłam się w parku. Chyba się o coś potknęłam bo straciłam równowagę i spadłam na ziemie. Ale to nic. Biegłam dalej. Brakowało mi sił. Usiadłam na ziemi.i zapłakana patrzyłam na kamień. Wiedziałam że Thomas stoi i mi się przygląda ale nie miałam ochoty patrzeć na jego twarz.
- Lucy. To naprawdę nie tak jak myślisz - powiedział.
Siedziałam w ciszy i czekałam na jego kolejne kłamstwa.

poniedziałek, 26 marca 2012

Ehh te życie

Tata Thomasa jest bardzo bogatym człowiekiem więc załatwił by pogrzeb jego mamy był jak najszybciej. Po strasznej wiadomości Thomas i ja siedzieliśmy w salonie. Było bardzo cicho. Nikt nic nie mówił. Tylko ja od czasu do czasu pocieszałam mojego chłopaka. Nie wiedziałam co czuje nawet nie mogłam sobie tego wyobrazić. Gdy on płakał to i w moich oczach zbierały się łzy smutku. Nie mogłam usiedzieć w miejscu. Wykorzystałam już chyba wszystkie pozy. Wieczorem wtuliłam się w Thomasa. Czułam ciepło jego ciała i bicie serca. Ciszę tą przerwał dzwonek do drzwi. Z ociągnięciem wstałam i poszłam otworzyć. W progu stała Izzy.
- Mogę wejść?- spytała
- No...... możesz - powiedziałam z wahaniem
- Dzięki.
Przeszła przez próg i zdjęła jeansową kurtkę oraz buty.  Ja w tym czasie poszłam do Thomasa by go powiadomić o wizycie.
- Thomas. Izzy przyszła.
Podniósł lekko głowę i wstał z kanapy.
- Nie. Siedź przyprowadzę ją tu.
Thomas znów runął na sofę i parzył się na swoje dłonie.
- Choć Izzy - pośpieszyłam ją
 Poszła za mną aż do miejsca gdzie siedział Thomas.
- Thomas. Tak mi przykro- powiedziała smutnym głosem. Czyli już o wszystkim wiedziała.
On spojrzał na nią ale nic nie mówił. Stałam bardziej z tyłu i obserwowałam całe zdarzenie.
- Choć Lucy. - powiedział wreście do mnie i poklepał miejsce obok.
Na jego rozkaz podeszłam i usiadłam na wyznaczonym miejscu. Izzy także usiadła ale nie tak blisko jak ja Thomasa.
- Izzy skąd wiesz o śmierci mamy Thomasa? - spytałam.
Thomas szybkim ruchem odwrócił się do mnie i przytulił mnie jak nigdy.
- O jakiej śmierci?- spytała z zagubieniem na twarzy.
- To ty nic nie wiesz?- kontynuowałam.
- No nie.
- To za co przepraszasz Thomasa?- spytałam coraz bardziej zdziwiona.
- Za wszystko. Za to że z nim zerwałam , za zdradę, za krzywdy które mu wyrządziłam. Nadal go kocham.
Byłam tym wstrząśnięta. W mojej obecności ona mu mówi że go nadal kocha. O nie tego za wiele. Nie wytrzymałam. Poszłam na górę. Już dłużej nie mogłam na nią patrzeć. Pobiegłam do swojego pokoju i wskoczyłam na łóżko. Już miałam tego dość. Po paru minutach przyszedł Thomas.
- Lucy?- spytał stojąc w drzwiach - nic ci nie jest?
Nic nie mówiłam. On może i ma problemy ale dwie dziewczyny chcą mi go odebrać,a ja naprawde go kocham.
- Wyprosiłem Izzy. - mówił dalej. - już jej nie kocham. Uwierz mi.
Nie patrzyłam na niego. Thomas zamknął drzwi i usiadł obok mnie.
- Wierze ci że jej nie kochasz- powiedziałam - ale nie możesz z nią porozmawiać?
- Mogę i to już robiłem ale nic nie dało.
- Rozumiem. - dotknął mojej dłoni.- przepraszam
- Za co?
- Stwarzam ci tylko kolejne kłopoty. W takiej chwili powinnam cię wspierać a nie strzelać fochy.
- Nie stwarzasz mi kłopotów.
Zbliżył się i musnął moją dolną wargę, a potem szepnął do ucha
- Mam nadzieję że ciebie nie stracę.
Nic nie odpowiedziałam. Patrzyłam tylko w jego piękne oczy. Siedzieliśmy tak dobre pare minut. Później zasnęłam w objęciach Thomasa. Kto wie. Może następny dzień będzie lepszy chociaż ten zakończył sie bardzo romantycznie.

niedziela, 25 marca 2012

Serce nie sługa

Leżałam na sofie w salonie. Thomas poszedł do mojego pokoju aby przynieść mi książkę. Był taki pomocny. Nie rozumiałam jak taki przystojny i miły chłopak mógł zostać tak zraniony. Ciągle myślałam o jego byłej.
- To ta?- spytał Thomas wchodząc do salonu.
- Tak. Dziękuje.
- Nie ma sprawy.
Thomas podał mi książkę i nie spuszczał ze mnie oczu. Tych jego cudnych oczu. Przełknęłam ślinę i otworzyłam książkę tam gdzie była zakładka. Ciągle czułam na moim ciele wzrok Thomasa. Z trudem opanowałam bicie serca. Nie mogłam sie skupić na czytaniu. Wreście spytałam
- Pójdziemy później na plażę?
- No dobrze. Ale to trochę później. Teraz idę do sklepu bo musze zanieść do domu parę rzeczy ale niedługo wrócę. - po tych słowach ucałował mnie w czoło i dodał- odpoczywaj- po czym wyszedł.
Przez ten czas kiedy go nie było czytałam książke, pare razy włączyłam i wyłączyłam telewizor, zrobiłam sobie herbatę i ciągle leżałam na sofie. Powoli zaczynało mi się nudzić. Wstałam by rozprostować kości. Poszłam do kuchni po coś do jedzenia. Gdy robiłam sobie tosty od niechcenia wyjrzałam przez okno i zauważyłam Thomasa kłócącego się z tą samą dziewczyną co wcześniej była w parku. Postanowiłam działać. Wyszłam przed dom bo zauważyłam że ta dziewczyna przybliżyła się do Thomasa i to bardzo.
- Co jest ?- spytałam od razu
- Nic - zaczął Thomas- mała kłótnia
- Kto to jest ? - spytała Izzy
- Moja dziewczyna- Thomas objął mnie ramieniem
- Ona ?! - krzyknęła
- Tak. Problem?
- I to jeszcze jaki.- powiedziała- w czym jest niby lepsza?
- We wszystkim- odgryzł się Thomas- Choć Lucy do domu.
Zatrzasnął przed Izzy furtkę i wszedł za mną do domu.
- Czemu nie leżysz - spytał z zatroskaną miną.
- Zobaczyłam ciebie i wyszłam od razu. Nie bój. Od jednego wyjścia nic mi się nie stanie.
- Ale martwie się.
Nie wierzyłam w to co słyszę. Chłopak się o mnie martwi? Jeszcze nigdy tak się nie zdarzyło.
- Ooooo- powiedziałam ze słodkim akcentem.
Zadzwonił telefon Thomasa.
- Haloo?- spytał odbierając.
Reszty rozmowy nie słyszałam ponieważ Thomas wszedł do innego pokoju. Po paru minutach wybiegł z niego ze łzami w oczach. W ostatniej chwili złapałam go. Jego głowa była oparta o moje ramię. Płakał i nie ukrywał tego. Coś musiało stać się złego. Zaprowadziłam go do kanapy i podałam chusteczki ale on ich nawet nie tknął tylko nadal przytulał się do mnie. Głaskałam go po plecach. Jego ciepłe łzy spływały po jego policzkach i lądowały na mojej bluzce. Nie obchodziło mnie to. Nie chciałam żeby płakał. Gdy on to robił czułam że serce mi pęka. Tak jakby ktoś kuł mnie szpilką prosto w brzuch. Po paru minutach gdy Thomas trochę sie uspokoił spytałam:
- Co się stało?
Nie odpowiadał. Patrzył w podłogę. Ponowiłam pytanie. Dalej nic. Poszłam do kuchni. Wyjrzałam przez okno. Na ulicy nie było żadnych samochodów. Widziałam dzieci które bawiły się na podwórku i kobietę wyprowadzającą psa i jakiegoś starszego pana idącego chodnikiem. Przy tym dom w którym mieszkałam wydawał się ponury. Może to dlatego że Thomas był bardzo smutny. Nalałam soku i zaniosłam Thomasowi. Nie ruszył się z miejsca. Usiadłam obok niego. Jego dłoń była zimna. Siedziałam w ciszy. Po chwili powiedział.
- Dzwonił mój tata. Powiedział....- urwał
- Co powiedział.?
- Powiedział że moja mama miała wypadek. Bardzo poważny
- To  pewnie jest w jakimś szpitalu. Pojedziemy zaraz do niej.- już chciałam wstać.
- Nie Lucy. Ty nic nie rozumiesz- Jego oczy znów napełniły się łzami.
Spojrzałam na niego jakbym zaraz miała przez niego umrzeć. Nie mogłam znieść że cierpi.
- Czego nie rozumiem?- spytałam
- Moja.... moja mama nie żyje. - znów zaczął płakać.
Nie wierzyłam. A jednak. Pomyślałam od razu o mojej rodzinie. Nie wiedziałam co bym robiła gdyby ktoś z nich właśnie w tym momencie zginął.
- Thomas- przytuliłam go mocniej.- wszystko będzie dobrze zobaczysz.
On nic nie mówił. Tylko szlochał na moim ramieniu.

piątek, 23 marca 2012

Ogarnij się Lucy !

Wchodzę po szklanych schodach na górę. Otwieram nogą drzwi do mojego pokoju. Widzę Thomasa siedzącego na moim łóżku. Patrzy na okno. Nawet nie zauważył kiedy weszłam. Postawiłam jedzenie na biurku i usiadłam obok Thomasa. Dotknęłam swoją ręką jego dłoni. Spojrzał na mnie tym swoim słodkim wzrokiem.
- Co się stało? - spytałam po chwili
- Nic takiego. - powiedział zapłakanym tonem
- Wiem że coś się dzieje.
Znów spuścił wzrok. Wstałam i usiadłam przed nim na podłodze nadal trzymając go za rękę. Ścisnęłam ją lekko. Nic nie mówił. Położyłam się na łóżku i puściłam jego dłoń. Spojrzał za mną. Położyłam rękę na swoim brzuchu a drugą trzymałam nad głową. Leżałam w ciszy. Thomas patrzył sie na mnie ale nadal nie odezwał się słowem.
- Czemu nie chcesz mi nic powiedzieć?- spytałam
- Chciałbym ci powiedzieć.
- To czemu tego nie robisz?
- To zbyt trudne.
Pociągnęłam go za rękę. Opadł bezwładnie na łóżko obok mnie. Był bardzo blisko.
- Spróbuje zrozumieć- wydukałam. Już nie mogłam oddychać. Serce mi bardzo szybko biło.
- Dobrze.- usiadł. Zrobiłam to samo.
- Gdy mieszkałem jeszcze w starym mieście miałem przyjaciół, najlepsze oceny w szkole i dziewczynę. Miała na imię Izzy. Po dwóch tygodniach chodzenia z nią zerwała ze mną, a potem wróciła. Gdy już wyjeżdżałem znów zerwaliśmy. Mój najlepszy przyjaciel, Josh, pocieszał mnie i mówił że nie będzie z nią nawet rozmawiał. Uwierzyłem mu. Gdy dziś szliśmy razem do twojego domu to właśnie oni siedzieli na ławce. Nie wiem skąd się tu wzięli. On mi obiecywał. Nie rozumiem jak mogą być razem. Nie lubię Izzy ale żeby mój najlepszy kumpel. Nie spodziewałem się tego. Gdy ją zobaczyłem cała dawna miłość gdzieś odeszła. Przyszedł gniew że odebrała mi przyjaciela. Przypomniały mi się stare czasy. Tylko on mnie bronił i ze mnie nie szydził. Dlatego był moim najlepszym przyjacielem ale zerwał najważniejszą obietnice. W skrócie na ławce widzieliśmy moją byłą dziewczynę i mojego przyjaciela.
Moje oczy napełniły się łzami. Nie chciałam aby Thomas cierpiał.
- Pomogę ci.
Uśmiechnęłam się lekko. Thomas mnie przytulił. Kolejny dreszcz przeszedł przez moje ciało. Chciałam go rozweselić. Wzięłam jedną z poduszek i walnęłam nią z całej siły Thomasa. On także wziął poduszkę i zaczeła się bitwa. Thomas trzy razy walnął mnie poduszką. Za czwartym razem z niej wyleciał biały puch i pokrył moje włosy. Thomas zaczął delikatnie wyjmować piórka z moich włosów. Uwielbiałam jak on mi w nich grzebał. Gdy wyjął wszystkie piórka objął mnie ręką i trzymał mnie nią na łóżku. Nie miałam jak się wydostać. Leżałam na łóżku przegrana i zmęczona. Thomas musną swoimi ustami moje wargi. Poczułam ciepło jego ciała. Moje policzki się zaczerwieniły. Dotknął jednego z nich. Z trudem przełknęłam ślinę. Patrzyłam mu w oczy. Tę romantyczną sytuację przerwał telefon. Thomas odebrał. Na jego twarzy zobaczyłam smutek. Pod koniec rozmowy już prawie krzyczał. Odłożył telefon. Jego ręce dygotały. Chodził po całym pokoju.
- Thomas!- krzyknęłam z oczami wlepionymi w niego. - kto to był ?
Spojrzał się na mnie.
- Josh. Powiedział że przyjechał z Izzy aby mnie odwiedzić.
Nie wytrzymałam. Co za pajac. Myślał że Thomas go nie widział. Moje myśli składały się tylko z obelg na jego temat. Opanowałam się. Spojrzałam na Thomasa.
- Thomas. Dobrze by było gdybyś został u mnie na noc. Proponuję ci to ze względu na to że się o ciebie boję. Przez nich możesz zrobić sobię krzywdę. Zostaniesz ?
Zrobiłam oczy jak pięciozłotówki. Po paru minutach odpowiedział
- Zostanę.
Do późnego wieczora oglądaliśmy filmy. Moja mama gdzieś wyjechała bo Kuba mi o tym mówił. Sam poszedł do kolegi więc zostałam sama z moim chłopakiem. Obrzucaliśmy się pop cornem. Około 2:00 zasnęliśmy.
                                                                          ***
Bardzo wcześnie się obudziłam. Wstałam i szybko pobiegłam do łazienki. Było mi niedobrze. Zwymiotowałam.
- Boże Lucy. Co ci jest ?- spytał Thomas wbiegając za mną.
Nie mogłam nic powiedzieć.
- O nie. Dziś zostajesz w domu a ja z tobą. Musi cię ktoś pilnować.
Pokiwałam głową na zgodę.
- Pójdę zaparzyć gorzką herbatę.
Wyszedł z łazienki. Po paru minutach poszłam do salonu. Thomas juz tam na mnie czekał.
- Prosze oto koc, herbata i ciepły worek. Leż i odpoczywaj.
- Nie musisz tak się mną zajmować.
- Wiem ale chcę.
W tym momencie do domu wpadł Kuba. Domyśliłam sie że przyszedł po plecak.
- A ty nie do szkoły?- spytał stając naprzeciwko miejsca gdzie leżałam.
- Jest chora- powiedział za mnie Thomas
- My się chyba nie znamy - zauważył Kuba
- Nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem Thomas
- A ja Kuba brat Lucy. - Zwrócił się do mnie- odpoczywaj młoda . - i zniknął w drzwiach.
Wzięłam pilota i włączyłam telewizor. Thomas usiadł koło mnie.
- Lucy - powiedział.
- Tak ?- spytałam
- Izzy dzis do mnie dzwoniła i wysłała mi sms-a
- Co ? - krzyknęłam
Wyłączyłam telewizor. Byłam oburzona całą tą sytuacją ale najgorsze dopiero przede mną.
- I jeszcze coś- koontynuował
- Kolejna niespodzianka.?
- Tak. Chce się spotkać
- Niedoczekanie. - powiedziałam ze złością w oczach.
- Powiedziałem jej że mam dziewczynę.
Nie chciałam go stracić i nie chciałam żeby ktoś znów go zranił. Miałam go bronić przed Emmą i Izzy ? Dużo pracy ale też nie jest tp jakieś niewykonalne.
- To dobrze. - głos mi się urwał- mówiła coś o Joshu ?
- Nic nie wspominała.
- Thomas. Zapros ich jutro do mnie. Musimy to wyjaśnić.
- Nie chcę jej widzieć.
- Ale musisz coś zrobić. Masz mnie. Ja ci pomogę
Spojrzał na mnie i ścinął moją dłoń.
- Zaprosze ale jutro. Teraz masz odpoczywać.
Znów włączyłam telewizor i skakałam po kanałach. A co jeśli Izzy wszystkiemu zaprzeczy? To pytanie ciągle błądziło w moich myślach

Dziwne wydarzenie

Szliśmy bardzo powoli choć ja od czasu do czasu przyśpieszałam kroku bo nie chciałam być w tyle. Emma ciągle się pytała o coś Thomasa. Nie wyglądał na zadowolonego z pytań. Wkońcu powiedziałam.
- Może usiądziemy?- wskazałam na ławkę
- Dla ciebie wszystko.- powiedział Thomas i krzyknął- kto pierwszy ten lepszy !!
I pobiegł. Zaczęłam go gonić. W pewnym momencie Thomas stanął a ja wpadłam prosto na niego.
- Co jest ?- spytałam rozcierając tył głowy.
Thomas nic nie mówi tylko patrzy z grymasem na twarzy. Podążam za jego wzrokiem i w końcu widzę jakąś dziewczynę. Siedzi na ławce obok bardzo ładnego chłopaka. Przytulają się.
- Thomas? Co się dzieje?
Nadal nic nie mówi. Kładę mu dłoń na ramieniu. Stoi do mnie plecami. Odwracam go przodem do siebie. Widzę łzy w oczach.
- Możemy już iść?- pyta po chwili
- Jasne. -prowadzę go. Podchodzę do Emmy i jej koleżanek. - Przepraszamy dziewczyny ale już musimy iść do mojego domu. - odwacam sie do nich tyłem i razem z Thomasem odchodzimy.
Czuje że coś bardzo złego się stało. Nie umiem wyjaśnić jego zachowania. Postanowiłam że w domu spytam sie o to ale teraz on mnie bardzo potrzebuje. Obiecuje sobie że go nie zostawie.
Jesteśmy przed moim domem. Otwieram drzwi i wprowadzam Thomasa do mieszkania. Nic nie mówi. Wzrok jego utkwił w podłodze. Zaprowadziłam go do mojego pokoju i poszłam do kuchni żeby zrobić coś do jedzenia. Nadal sie zastanawiam nad ostatnim wydarzeniem. Chce pomóc Thomasowi ale nie wiem jak. Ide do swojego pokoju z dziwnym nastroju. Nie złoszczę się na Thomasa bardziej na siebie. Chce dowiedzieć się co się stało.

czwartek, 22 marca 2012

Ehhh ta Emma

Gdy weszłam z Thomasem do szkoły wszystkie dziewczyny się na niego patrzyły. Trochę mnie to wkurzało bo on był mój !! Z trudem nie skoczyłam którejś do gardła ale cuż umiem powstrzymywać takie emocje. Zobaczyłam na końcu korytarza moją przyjaciółkę. Ujęłam dłoń Thomasa i podbiegłam do niej.
- Evelin !!- krzyknęłam.
- Lucy i Thomas ! Witam witam. - mrugnęła do mnie.
- Cześć Evelin - powiedział Thomas
- Co tam u was? - spytała
- Dobrze- powiedzieliśmy jednogłośnie i zaczeliśmy się śmiać.
Staliśmy tak rozmawiając może przez jakieś 5 minut gdy podeszła do nas jedna z najbardziej lubianych i uważanych za puszczalską ,bo miała już każdego chłopaka z naszej szkoły , dziewczyna ze swoją ekipą. Stanęła naprzeciw mnie i Thomasa i mierzyła mojego chłopaka wzrokiem. Wkońcu uśmiechnęła się i powiedziała.
- Cześć jestem Emma.
Emma była królową w naszej szkole. Takim plastikiem bez serca. I znów ubrała te same dziwne ciuchy. Jeansy z dziurami, bluzka na ramiączka, która odkrywała jej brzuch, szpilki i bardzo  mocny makijaż. Cała ona. Była w 1 klasie gimnazjum a i tak uważała się za najlepszą i jak już mówiłam miała każdego chłopaka ale i tak rzucała ich po tygodniu. Raz sie zdarzyło że chodziła z chłopakiem pare miesięcy ale to nie był poważny związek. 175cm  czystego zła.
Na Evelin nawet nie spojrzała. Wiedziałam że chce mieć i Thomasa. Widziałam to w jej oczach.
- Cześć Emma- powiedziałam- to jest Thomas mój....- nie dokończyłam bo Thomas za mnie powiedział
- Thomas chłopak Lucy. Jestem tu nowy.
Emma dziwnie sie na mnie popatrzyła. Niszczący wzrok. Stałam i parzyłam co robi. Nie chciałam się już odzywać bo wiedziałam że Thomas jej wszystko powie sam. Położyła mu dłoń na ramieniu. Prawie wybuchłam. Najchętniej założyłabym jej granata na bluzkę i nacinęła przycisk aktywacji. Thomas odsunął jej ręke z miną jakby jej dłoń to był jakiś wirus i koontynuował.
- Przyjechałem 4 dni temu.
- Będziesz chodzil tu do szkoły ?- spytała Emma
- Tak i ciesze sie że Lucy też tu chodzi. Wkońcu to moja dziewczyna - uśmiechnął się do mnie i złapał mnie za ręke.
Widziałam że Emma mu się nie podoba. Cieszyłam się że nie uległ jej urodzie. Może i jest piękna ale wydaje mi się że nie ma mózgu. 
- A teraz przepraszam Emma ale rozmawiałem właśnie z Evelin i Lucy.
Nie wierze. Prosto w twarz dał jej kosza. Widziałam jak jej "ekipa" śmieje sie pod nosem.
- Aha to przepraszam. Już nie przeszkadzam. - spiorunowała mnie wzrokiem i odeszła z rezygnacją ale wiedziałam że nie przepuści tego.
- To co dziewczyny? Takie ładne przewodniczki a nie oprowadzą mnie po szkole. Jedną nawet mam na własność. - uśmiechnął się uwodzicielsko do mnie.
Może to moja wyobraźnia ale z każdą minutą stawał się coraz piękniejszy.
" Ahhh ta miłość" - powiedziałam w myślach.
- Oprowadzę cię po szkole, a potem do mnie przyjdziesz ok ? - spytałam
- Dobrze.
Szliśmy przez zatłoczony korytarz gimnazjalny. Zaprowadziłyśmy Thomasa do dyrektorki i udałyśmy sie do naszej sali. Akurat gdy byłyśmy już przy drzwiach zadzwonił dzwonek. I znów ta nudna lekcja matematyki. Na niej zawsze rozmyślam o mało ważnych rzeczach dla szkoły ale bardzo ważnych rzeczach dla mnie . Gdy pani Hopkins wyjaśniała nam geometrie, do klasy wszedł Thomas z dyrektorką. Po krótkiej rozmowie pani od matematyki powiedziała:
- To jest nowy uczeń. Będzie chodził do naszej klasy. Ma na imię Thomas.
Zaniemówiłam. Myślałam że nie ma szansy żeby Thomas chodził ze mną do klasy. A jednak. Nauczycielka zwróciła sie do mojego chłopaka.
- Thomas usiądź gdzie chcesz.
Zauważyłam że ławka za mną jest pusta. Thomas też to zauważył bo kierował się w jej stronę. Po chwili siedział już w niej i rozpakowywał książki od matematyki. Nie mogłam sie do niego odwrócić bo pani Hopkins zawsze ma nowych uczniów na oku a ja siedziałam przed Thomasem więc mnie też widziała. Przetrwałam cała matematykę. Jeszcze tylko parę lekcji. Na szczęście był Thomas który na każdej przerwie gadał ze mną no i oczywiście moja Evelin która też ciągle z nami była. Po skończonych zajęciach oprowadziłyśmy Thomasa po szkole, ale niestety pojawiła się ona. Emma znalazła nas gdy pokazywałam Thomasowi salę gimnastyczną. Chciałam z nim pograć w kosza. Biegłam z piłką a on mnie gonił. Złapał mnie w pasie i nie chciał puścić. Pocałował w policzek, a wtedy weszła i zabawa sie skończyła bo z nią nic nie jest fajne.
- O tu jesteście. - szła w naszym kierunku. - Szukałam was po całej szkole.
Wiedziałam że mnie nie szukała tylko Thomasa. Schowałam piłkę do specjalnej skrzyni.
- Co robicie? - spytała
Miałam grymas na twarzy. Nie podobało mi się to że Emma chce z nami chodzić. Thomas to zauważył.
- Lucy oprowadza mnie po szkole. - powiedział
- Rozumiem. Mogę jakoś pomóc ?
- Myślę że nie- odparłam przez zaciśnięte zęby. - poradzimy sobie.
- No dobrze. I tak muszę wracać. Moi przyjaciele na mnie czekają. A gdzie twoja Evelin ?
- Poszła do domu. Przyjdzie do mnie i do Thomasa za 15 minut więc musimy się pośpieszyć.
- Dobra- miała złość w oczach- Pa Thomas
- Cześć.- złapał mnie za rękę a ja wystawiłam ją tak zeby Emma to zobaczyła. Widziałam jej gniew i szczerze to cieszyło mnie to. Wkońcu ja byłam od niej w czymś lepsza. Szliśmy do mojego domu spokojnym krokiem.
- Lucy- szepnął Thomas- chyba Emma idzie za nami.
Odwróciłam głowe i faktycznie zauważyłam jak Emma z przyjaciółkami idzie w naszą stroną
"Czy ona nigdy się nie podda?" spytałam w  myślach.
Przyśpieszyłam kroku, ale za późno. Emma znów stanęła naprzeciwko mnie i powiedziała
- Pomyślałam że was odprowadzimy.
"Jeszcze czego" gniew mój nie miał końca. Thomas nic nie mówił. Miałam wrażenie że juz nie ma na nic siły. Ja też nie chciałam sie odzywać ale miałam chęci na rozwalenie jej twarzy bo mojego chłopaka nie oddam.

wtorek, 20 marca 2012

Mój brat ?

Weszłam przez frontowe drzwi mojego domu i od razu wpadłam na mojego brata niosącego butelkę coli i chipsy.
- Mamy gość ?- spytałam.
- Przecież wiesz jak ja lubię jeść.
- No wiem ale bez przesady. Będziesz gruby.
- A ty już jesteś.  -powiedział  po czym strzelił focha i poszedł na góre.
Nie chciałam się z nim kłócić. Poszłam do kuchni i zaczęłam szperać w lodówce. Znalazłam niestety tylko serek i mleko. Mój brat zabrał wszystko. No nic . Musiałam zjeść znów serek. Zabrałam łyżeczkę i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i zaczełam machać nogami w powietrzu. Odbijało mi po pocałunku. Serce nadal biło mi jak oszalałe. Położyłam się i patrzyłam na sufit w moim pokoju. Cały był biały tylko w rogu była mała mała pomarańczowa plamka bo jak kiedyś biłam sie z bratem to Kuba podżucił mój pastel pomarańczowy do góry i została mała plamka. Popatrzyłam na okno. Było już ciemno. Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.
                                                                          ***
Rano obudził mnie brat.
- Lucy. Wstajemy.- mówił mi do ucha.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego zaspaną twarz.
- Jeszcze 5 minut.
- Wstawaj bo przyniose kubeł z zimną wodą. Wiesz że jestem do tego zdolny.
Wstałam od razu. Znałam mojego brata i wiedziałam że moze to zrobić. Ubrałam sie i zeszłam na śniadanie. Pachniało grzankami. Mój brat zrobiłby mi grzanki?
- To dla ciebie.
Położył przede mną talerz i na nim dwie kanapki , jedną grzankę a obok postawił kubek z mlekiem.
- Od kiedy robisz śniadanie?
- Nie marudź tylko jedz bo sie spuźnimy.
Szybko zjadłam śniadanie przygotowane przez mojego brata. Wyszlismy z domu. Po paru minutach bylismy w szkole. Przed nia czekał na mnie... Thomas.Nie chciałam by Kuba go zobaczył. Bym miała piekło w domu.
- To pa Kuba ! - krzyknęłam.
- No pa
Podbiegłam do Thomasa.
- Cześć Thomas.
- Cześć . Kto to był ?- wskazał na mojego brata
- Mój brat.
- Aha. Mogę do ciebie wpaść po szkole ?
- Hmmmm
Po dłuższej chwili zastanowienia powiedziałam
- No dobrze
Następnie weszlismy razem do szkoły.

poniedziałek, 19 marca 2012

Dzień tylko z nim

- Idziemy ?- spytał Thomas po pewnym czasie.
- No - odpowiedziałam - Thomas ?
- Tak ?
- Nic mi nie mówiłeś że straciłeś bliską osobę.
- Nie chciałem cię martwić, a czas z tobą tak dobrze biegł że nie chciałem również siebie zamartwiać.
- Rozumiem.
- Ale ciesze się że wreście komuś o tym powiedziałem.
- Mówiłam ci że mi możesz powiedzieć wszystko.
- Tak wiem. Wpadniesz jeszcze do mnie na chwile?
Popatrzyłam na zegarek. Nie było wcale tak bardzo późno.
- W sumie to mogę jeszcze do ciebie przyjść ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ?
- Pomożesz mi w lekcjach. Mam u ciebie plecak.
- No dobrze. Jestem mądry
Zaśmiałam się.
- Wątpisz w moją inteligencję ?- spytał unosząc prawą brew.
- Nie skąd. Po prostu masz taki fajny akcent.
- To miał być komplement ?
- Chyba tak.
- W takim razie dziękuje.
- Prosze.
- A teraz jeszcze jedno pytanie.- powiedział z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Mów.
- Co zrobiłabyś gdybym zrobił tak ?
Szybkim ruchem założył mi ręce wokół brzucha i zaczął mną kręcić. Po paru minutach puścił mnie. Strasznie kręciło mi sie w głowie. Usiadłam na chodniku i położyłam ręke na mojej głowie.
- W moim  domu ci rozmasuje nie bój. Chodź przecież przez taką zabawe nie padniesz na atak serca.
- Założymy się ?- spytałam po chwili
Przyłożyłam ręke do serca i udawałam że umieram.
-O nie. Potrzebna reanimacja i sztuczne oddychanie. - krzyknął Thomas
Wziął mnie na ręce i szedł do domu.
- Ej ludzie się na nas patrzą - wydukałam mu do ucha gdy zauważyłam starszą panią wyglądającą z okna
- Oj tam
Byłam tak blisko że czułam jego oddech na mojej szyi. Z trudem powstrzymałam sie od pocałowania go. Gdy tylko doszlismy do jego domu zeszłam z jego rąk a on otworzył mi drzwi i powiedział :
- Panie przodem.
- Heh nie wierze. Jaki z ciebie dżentelmen
- Ależ oczywiście że jestem dżentelmenem moze szklankę wody ?
- Nie no rozwalasz mnie swoimi tekstami. Bądź sobą bo bardzo cie lubie.
- Dla ciebie wszystko.
Teraz dopiero sie zorientowałam że on ze mną flirtuje. Czyżbym mu się podobała ?
- To ja ide do twojego pokoju.
Weszłam po schodach na górę jednak na korytarzu stanęłam i patrzyłam na gitarę. Zawsze chciałam mieć i się uczyć na niej grać.
- Co jest ?- spytał Thomas stojąc na schodach.
- Umiesz grać? - wskazałam na instrument
- Trochę.
- Zagrasz cos mi ?
-No nie wiem. Dawno nie grałem.
- Dasz radę.
Położyłam mu ręke na ramieniu.
- No dobra
- Wiedziałam że zmiękniesz.
Zrobił złą mine jednak ja wiedziałam że tylko gra.Weszliśmy do jego pokoju.
- Piosenka z dedykacją dla ciebie- powiedział po czym zaczął grać i spiewać.
Po skończonym utworze odłożył gitare i czekał aż coś powiem.
- Muszę przyznać że jesteś z każdą chwilą coraz bardziej fajny.
- Dzięki
Widziałam że się zarumienił. Podeszłam do biurka, wyjęłam z plecaka książki i zaczełam robić lekcje.
- Co ty robisz ?- spytał
- Odrabiam lekcje.
Po paru minutach ciszy zaczął we mnie rzucać małymi kulkami zrobionymi z kartki papieru.
- Chce zrobić te lekcje. - powiedziałam zdenerwowana bo miałam całe włosy w kulkach z papieru.
- Ale ja ci na to nie pozwole.
Usiadł przede mną na biurku i spojrzał mi głęboko w oczy. Zaczął powoli wyciągać z moich włosów kulki. A potem niepostrzeżenie przytulił mnie.
- Przepraszam ja.... ja nie chciałem. Tak się jakoś wyrwało. - był bardzo blisko mnie
- Nie tłumacz się. - spojrzałam na niego.
Trzymałam jego rękę w mojej. Nie chciałam jej puścić. Nie teraz. On nadal się na mnie patrzył. Czułam jego wzrok na całym moim ciele.
- Wiesz o tym że ty mnie w sobie rozkochujesz ? - powiedziałam po chwili ciszy
Znów nie pomyślałam nad tym co mówie. Thomas spojrzał sie na mnie. Swoją dłonią odgarnął włosy z mojej twarzy. Przeszedł mnie lekki dreszcz. To co między nami było... nie umiem tego określić. Przyjaźń ? Sama już nie wiedziałam. Chciałam sie przekonać co tak naprawde nas łączy.
- Lucy... - zaczął spokojnym tonem. - ty też mi się podobasz jednak to trudne. Czuje że mogę ci powiedzieć wszystko jednak od kiedy zerwano mój dość poważny związek załamałem się i nie mam już tak wielkiego zaufania do dziewczyn jak kiedyś. - mówił ze spuszczoną głową-  Od samego początku byłaś dla mnie kimś wyjątkowym.
- Mi możesz zaufać.
- Wiem ale nie o to chodzi że ci nie ufam. Ja się boję.
Ponownie go przytuliłam. Taki szczery, ładny, wrażliwy chłopak a ma w życiu tak dużo przykrych sytuacji.
- Pomogę ci.
Pierwszy raz widziałam tak wrażliwego chłopaka. Wiele musiał przeżyć ale wiedziałam że teraz to się zmieni bo ma mnie.
- Wiesz że każda dziewczyna która słyszała że jej sie wyżalam zostawiała mnie ?
- Nie widziałam ale nie martw się ja taka nie jestem.
- Wiem.
- Nie musisz się bać.
Znów poczułam jego spojrzenie. Nie wytrzymałam. Co tam że znam go tylko pare dni to i tak za dużo , co tam że nie poznałam jeszcze całej jego rodziny ważne że znam jego i co tam że boi sie związku przy mnie będzie inaczej wiem to. Tak pocałowałam go a on się nawet nie bronił .Wiedziałam ze on tego chce tak samo jak ja. Koniec męki. Już nie będe musiała marzyc jak to jest gdy go pocałuje.Nasz pocałunek trwał jakby patrzeć na czas dosć długo ale dla mnie wciąż za mało. Odsunelismy się od siebie.
- To było..... wow. - powiedział po dłuższej chwili ciszy.
- Tak mi też się podobało.
Przejechał palcem po moim policzku.
- A teraz dasz mi zrobić lekcje?- spytałam
- Po tym co się stało. No cos ty ?
Wziął mnie za rękę posadził na sofie i włączył telewizor. Siedzielismy tak aż nie zadzwonił mój telefon. Przyszedł sms od Evelin.
- Jak tam u Thomasa ? 
Odpowiedziałam jej dość krótko:
- Super. Cały , no prawie cały, dzień z nim. I pocałunek. Czego chcieć więcej ? A teraz sorki bo jestem jeszcze u niego. Szczegóły po powrocie do domu trzymaj sie.
Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła 19:30.
- Ja chyba będę wracać - powiedziałam ze smutkiem w głosie.
- Mogę po ciebie jutro przyjść przed szkołą ?
- No dobrze.
Zeszłam na dół schodami a Thomas szedł za mną. Otworzył mi drzwi i pocałował w policzek.
- Do jutra - krzyknęłam i pobiegłam do domu

On. Tylko on

Nie musiałam długo czekać. Thomas po paru minutach wrócił ze szklanką wody.
- Prosze - powiedział
- Dzięki - uśmiechnęłam się i przysunęłam szklankę do ust.
Thomas dziwnie się na mnie patrzył. Jakby był zazdrosny o trochę wody. Ominął mnie i usiadł na łóżku. Poklepał ręką miejsce koło siebie. Uznałam ten gest za zaproszenie na miejsce obok. Postawiłam szklanke na biurku i usiadłam po drugiej stronie łóżka. Oparłam plecy o ściane i obserwowałam co robi Thomas. Patrzył najpierw na swoje buty, spojrzał dwa razy za okno. Wkońcu napotkał mój wzrok.
- Coś nie tak ?- spytał
- Nie, wszystko jest wporządku.
- To się ciesze. Kawał dobrej roboty dzis wykonaliśmy.
- Tak. Dobry z nas zespół.
Thomas niebezpiecznie zbliżył się w moją stronę i uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
"Czemu on jest taki doskonały?" spytałam w myślach.
"Przestań o nim myśleć" - popędził drugi głos w mojej wyobraźni
"Cicho"- powiedział jeszcze jeden
- Cisza !! - krzyknęłam na cały pokój
Thomas dziwnie się na mnie popatrzył.
- Przepraszam to nie do ciebie
- Spoko. Jesteś walnięta i fajna.
Zarumieniłam się a w jego oczach błysnęły iskierki. To był moment który warto było zapamiętać. Jednak ten moment przerwał telefon.
- Przepraszam na moment.- powiedział Thomas po czym wyszedł z pokoju.
Bez niego zrobiło sie pusto nawet jeżeli wyszedł tylko na pare minut. Postanowiłam wstać z łóżka które równie dobrze mogło służyć za kanapę bo często na nim siadaliśmy. Wstałam by rozprostować kości i podeszłam do okna. Było dość duże. Podparłam się łokciami i oglądałam co Thomas ma za oknem. Widok był na podwórko. Zielona trawa, ławka, fontanna, mnóstwo drzew i krzewów, grządka z warzywami i bardzo dużo kwiatów. W pewnym momencie ktoś zakrył mi oczy. Domyśliłam się że to Thomas. Położyłam ręce na jego dłoniach i odsunęłam z moich powiek.
- Thomas - krzyknęłam- nie spodziewałam się ciebie.
Roześmiał się i wziął mnie za ręke. Zaprowadził do ogrodu.
- Ładnie tu - powiedziałam z podziwem
- Też mi się podoba.
Nadal trzymał moją ręke i prowadził w stronę, jak mi się zdawało, końca ogrodu. Jednak za wysokimi krzakami  stała altanka. Wcześniej jej nie zauważyłam. Była cała z drewna a w środku dookoła stały ławki. Na środku były pozostałość po ognisku. Postanowiłam pobawić się w detektywa.
- Jeszcze świeże - powiedziałam
- Co świeże ?
- Pozostałości po ognisku. Wczuj się w rolę. Jestem detektywem a teraz się skup.
- Hahah jesteś walnięta.
- Wiem ale cisza teraz. Ja tu zadaje pytania.
- Przecież nie zadałem pytania.
- Powiedziałam cisza.
Thomas uśmiechał się ciągle co działało na mnie bardzo dziwnie. Miałam dreszcze na całym ciele.
- A więc kiedy ostatnio był tu pan ?
- Wczoraj wieczorem. Przyszedłem tu bo rozmyślałem o bardzo fajnej dziewczynie. - mrugnął do mnie
- Myśle że pan kłamie. Nie było pana tu wczoraj. Wiem o tym. Poznałam pana tajemnicę, a  teraz prosze dać mi dłonie to założe panu kajdanki.
Wystawił ręce a ja je trzymałam. Znów przeszedł mnie dreszcz.
- Jest ci zimno ?
Thomas zauważył moją gęsią skórkę.
- Nie. Jest dobrze. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Ty mi pokazałeś swoje tajemne miejsce to ja ci pokaże swoje. Choć.
Wyszłam z ogrodu Thomasa a on szedł za mną. Minęliśmy pare ulic i byliśmy na plaży.
- To tu spędzasz swój czas ? - spytał
- Zazwyczaj. Lubię tu przychodzić. Mogę tu wszystko spokojnie przemyśleć.
- Rozumiem cię. W mojej starej okolicy też miałem swój cichy kąt. Mianowicie to była stara wierzba nad jeziorem. Jej liście były tak gęste że można było tam się schować.
- Mogę się z tobą podzielić tym kątem.
- Haha dzięki napewno skorzystam chociażby dla ciebie.
Robiło się dość romantycznie.. Zdjęłam buty i krzyknęłam :
- Ścigamy się do wody. Kto pierwszy ten może poprosić o jedną rzecz.
 I pobiegłam.
- Ejj to nie fair. - krzyczał Thomas z tyłu
Oczywiście byłam pierwsza. Gdy on wbiegł do wody zaczełam go ochlapywać.
- Bo sie doigrasz.
Ale ja go nie słuchałam.
- Dobra koniec tego. - powiedział po czym wziął mnie na ręce i wrzucił do wody. Byłam cała mokra. Zaczęłam udawać że nie umiem pływać i się topię.
- Lucy - krzyczał Thomas.
Zanurzył się do wody. Ja z niej się wynurzyłam i przytrzymałam mu głowę jednak po paru sekundach puściłam bo nie chciałam żeby coś mu sie stało.
- To za wrzucenie do wody.
- Ehh byłaby z ciebie dobra aktorka.
Thomas łapał jeszcze oddech. Teraz mogłam mu sie dokładnie przyjrzeć. Zawsze nosił duże koszulki a teraz jego koszula przyczepiła się do ciała. Miał bardzo dobrą budowę. Jego ciemne włosy przylepiły sie do głowy a z jego twarzy spływało mnóstwo kropel wody. Był taki ładny. Zbliżył rękę do mojej twarzy i odsunął z niej moje falowane włosy. Jego oczy błyszczały a usta z każdą chwilą były bardziej sine.
- Choć wyjdziemy z wody. Widzę że ci zimno.- powiedział
- Trochę
Połozył rękę na moich plecach i pomógł mi wyjść z wody. Teraz miałam tysiące myśli w głowie. Zatrzymałam się na jednej z nich i przez przypadek wymówiłam ją na głos
- Ciekawe co dziewczyny powiedzą gdy sie dowiedzą że mam takiego fajnego i ładnego kolegę jak ty.
Po paru sekundach zorientowałam się co powiedziałam.
- Przepraszam najpierw mówie potem myśle.
- Nic nie szkodzi.
Thomas siedział nieruchomo i wpatrywał się w morze. Po dłuższej chwili powiedział :
- Od paru lat czuje sie samotny. Zmarła mi bardzo bliska osoba i myślałem że nigdy nie znajdę osoby która mnie zrozumie. - przerwał na chwilę i spojrzał na mnie - a  teraz poznałem ciebie i .... bardzo polubiłem. - spuścił wzrok- wiem że to głupio brzmi ale to prawda. Chce żebys wiedziała co o tobie myśle
 Położyłam mu rękę na jego dłoni.
- Ja ciebie zawsze zrozumiem. Możesz na mnie liczyć.
Położyłam mu głowę na ramieniu .Siedzieliśmy tak przez długi czas i cieszyliśmy się swoja obecnością

niedziela, 18 marca 2012

W domu u Thomasa

Następny dzień. Nawet nie zorientowałam sie kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam na moim brzuchu leżał telefon a ja byłam w bardzo nietypowej pozycji. Gdy spojrzałam na zegar zobaczyłam że jest 7:15.
- O nie przecież dziś szkoła - krzyknęłam w myślach.
Podeszłam do okna i odsłoniłam firanki. Słońce wpadło do mojego pokoju. Od razu jaśniej. Poszłam do garderoby żeby się ubrać a następnie zeszłam do kuchni na śniadanie. Mój brat siedział przy stole i jadł jajecznice.
- Gdzie mama ? - spytałam
- W swoim pokoju. Pisze nowy rozdział. - odpowiedział mój brat z pełną buzią.
Zignorowałam ten wstrętny brak kultury i podeszłam do lodówki aby zrobić sobie płatki na mleku.
Gdy skończyłam jeść dochodziła 7:40. Musiałam biec do szkoły oczywiście mój kochany braciszek wyszedł wcześniej i nie raczył na mnie zaczekać. No nic i tak bym z nim nie szła.
Trochę spóźniłam się na lekcje matematyki ale to cud że byłam o 8:10 w szkole bo jakis pan mnie nie chciał przepuścić. Pani od matematyki nieco się zdenerwowała ale po paru minutach powróciła do lekcji. Dzień przebiegał spokojnie a lekcje nawet nie były takie bardzo nudne. Może to dlatego że z każdą minutą zbliżałam sie do spotkania z Thomasem. I choc to nie randka to i tak się cieszyłam ze spotkania. Gdy zadzwonił dzwonek poderwałam się z miejsca i szybko pobiegłam do szatni. Później lekkim truchtem biegłam w stronę domu Thomasa. Nawet nie wyobrażacie sobie jaka ekscytacja mnie dorwała gdy stanełam w progu drzwi do jego domu. Mieszkał w bardzo ładnym domu na osiedlu. Zadzwoniłam do drzwi a Thomas od razu mi otworzył. Jakby wiedział ze już przyszłam. Pomógł mi zdjąć bluzę i zaprowadził na góre do pokoju. Narazie nic tam nei było i dlatego mnie zaprosił abym mu pomogła tam ogarnąć. To był bardzo duży pokój jak i cały dom. Wydawało mi sie że on dostał największy. Najpierw zawiesiliśmy obrazy na ścianach i żyrandol który Thomas wybrał. Następnie postawiliśmy meble i ustawiliśmy książki. Z pustego pokoju zrobił się naprawde miły kąt a przy tym świetnie sie bawiłam.
- A to ? - spytałam wyciągając jakiś album z pudła.
Gdy pokazałam mu co wyszperałam Thomas podniósł się z łóżka, podszedł do mnie i zaproponował abym usiadła i obejrzała z nim zawartość albumu. Od razu się  zgodziłam. W środku było mnóstwo zdjęć.
- To ty ? - powiedziałam bardzo ładnym tonem wskazując na jedno ze zdjęć
- Tak. Aż  taki podobny ?
- Jaki słodki
- Hah dzięki - Thomas uśmiechnął się.
Siedzieliśmy tak blisko siebie że mogłam ujrzeć jego cudne oczy i im się przyjrzeć.
- A to ja z moją rodzinką w Hiszpanii
- Zawsze chciałam tam pojechać.
- Może kiedyś cie tam zabiore. - mrugnął do mnie
- Może... jak się dam tam zabrać
- Będę cie musiał brać na siłę ?
- Takim oczom sie nie oprę
O kurde co ja powiedziałam ? Najpierw mówie potem myślę ale ta uwaga nie zniechęciła Thomasa . Spodobała mu się. Ciągnął dalej.
- Podobają ci się moje oczy ?
- Są nieziemskie.
- Twoje też są niczego sobie. Prawdę mówią - przybliżył się do mojego ucha - są bardzo bardzo ładne
Był tak blisko że czułam mrowienie na całym ciele i jego oddech na moim karku. Zarumieniłam się. Thomas odsunął się ode mnie i spytał :
- Chcesz coś do picia ?
- Tak tylko wodę
- Ok zaraz przyniose. Mam nadzieje ze nie uciekniesz
- Wole zostać z tobą
- Liczyłem na taką odpowiedź
Po czym wyszedł. Poznałam go jeszcze bliżej i jeszcze bardziej polubiłam. Gdy wróci mam nadzieje ze pozna mnie jeszcze blizej 

Nowi chłopcy

Szłam z Evelin w stronę mojego domu. Byłam całkowicie oderwana od świata. Evelin mi mówiła co zamierza zrobić z chłopakiem który jej się podoba. Ona to ma podejście do chłopaków jednak moim zdaniem Andy i Evelin nie pasowali do siebie. To ze względu na charakter. Jednak to nie zmieniało tego że musiałam słuchać mojej przyjaciółki 24 godziny na dobę i zawsze wspominała o Andym.
- Lucy ! Czy ty mnie wogóle słuchasz ?- powiedziała Evelin z lekkim zdenerwowaniem
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- Pewnie nadal myślisz o ...
Nie dokończyła tylko złapała mnie za ramiona i schowała sie za moimi plecami.
- Co jest ? - spytałam
- Widzisz tego chłopaka na ławce ?
Wytężyłam wzrok i dostrzegłam trzy osoby siedzące na zardzewiałym parkanie.
- To jest jakiś parkan Evelin.
- No nie ważne. Widzisz czy nie ?
- No widze.
- To jest Andy !
Wreście zrozumiałam czemu ukryła się za moimi plecami. Wcześniej tego nie zaóważyłam, ale faktycznie siedział tam Andy. Z nim siedziało jeszcze dwóch chłopaków, których wcześniej tu nie widziałam
- Oj nie wstydź sie. Przejdziemy koło nich. Przecież to najkrótsza droga do mojego domu.
- Możemy pójść dłuższą drogą
- Nie, nie możemy. Nie chce zawracać, a to doskonały moment żeby ciebie zobaczył. No choć.
Ruszyłam chodnikiem w stronę mojego domu. Evelin szła obok mnie. Gdy przechodziłyśmy obok chłopaków jeden z nich zaczął gwizdać.
- Coś ci sie nie podoba ? - spytałam oburzona
- No właśnie mi się podoba i to dużo.
- Nigdy nie widziałeś dziewczyny ? - położyłam obie ręce na biodrach
- Widziałem, ale takiej ładnej jeszcze nie - zeskoczył z parkanu i zbliżył się w moja stronę.
- Powinieneś bardziej się rozglądać
Nic nie odpowiedział tylko patrzył sie na mnie bardzo słodkim wzrokiem. Musze przyznać że był nawet ładny ale nie dorównywał Thomasowi.
- Jestem Max.
Podał mi ręke.
- Lucy. Cześć Andy - krzyknęłam patrząc na wybranka mojej przyjaciółki
- Znasz ją Andy ? Nie mówiłeś że znasz takie ładne dziewczyny - powiedział Max
- Kojarze ją, a raczej jej koleżankę - spojrzał na Evelin
Do czasu tego zdania nikt nie zwracał na Evelin uwagi. Jednak wydawało mi się że przez ten cały czas Andy patrzył się na nią a tylko czasem spoglądał na mnie.
- Gdzie się dziewczęta wybierają ?- zwrócił sie do mnie Max
- Wracam do domu z Evelin
- Ahh no dobrze to do zobaczenia jutro w szkole.
- Będziesz chodził do tutejszej szkoły ?
- Tak. I mój kolega też. Siedzi tam na parkanie gdzie Andy
- Yhy no dobra my się śpieszymy. Narazie.
- Siema
Szłyśmy dalej a Evelin była nadal zarumieniona. Wiedziałam co musiała teraz czuć. Przez całą drogę do mojego domu nie odezwałyśmy się do siebie. Chciałam aby miała czas by wszystko przemyśleć. Pod moim domem tylko powiedziałyśmy sobie "pa" .
Weszłam do domu i skierowałam sie do kuchni aby zjeść coś. Później poszłam na góre do swojego pokoju i do późna siedziałam na telefonie i sms-owałam z koleżankami.
-

piątek, 16 marca 2012

Spotkanie na parkingu

Wróciłam do domu w bardzo dobrym humorze. Thomas opowiadał mi o sobie, o swoich zainteresowaniach i jak już mówiłam zadawał mi mnóstwo pytań. Jednak czułam że coś przede mną ukrywa. Może to tylko moja jakże szeroka wyobraźnia. No nic, postanowiłam że nie będę teraz o tym myślała. Thomas jak żaden inny chłopak oczarował mnie do granic możliwości i to nie tylko ze względu na jego nieziemską urodę, ale i charakter.Czułam że mogę mu powiedzieć o wszystkim i wiedziałam że on może mi sie zwierzać. W pewnej chwili stał sie dla mnie bardzo bliską osobą i to mi się naprawde spodobało.
Gdy przyszłam do domu była godzina 11:00. Byłam z Thomasem 3 godziny. Nie chciałam by mama sie pytała gdzie tym razem się włóczyłam a co najważniejsze nie chciałam by padło pytanie z kim. Nie lubiłam mamie opowiadać o swoim życiu i choć byłyśmy z sobą naprawdę blisko to nie mówiłam jej wszystkiego. Gdy zdjęłam buty szybko pobiegłam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i skoczyłam na łóżko. Ułożyłam się wygodnie i zaczełam rozmyślać. Pewnie jak się domyślacie o Thomasie. Nadal miałam wrażenie że coś ukrywa i ta myśl nie dawała mi spokoju. Po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi. To nie mógł byc mój brat. On nigdy nie pukał tylko wpadał do pokoju. Jedyna osoba która przychodziła mi do głowy to mama.
- Prosze !!! - krzyknęłam
Drzwi otworzyły się i w progu stanęła Evelin moja przyjaciółka.
- Cześć Lucy.
- Evelin !! Nawet nie wiesz co przed chwilą przeżyłam !!
- No to opowiadaj.
Evelin usiadła obok mnie na łóżku podpierając podbródek rękami. Opowiedziałam jej o rolkach i o porannej jeździe i oczywiście o Thomasie. Opisałam go całego. Nie mogłam zapomnieć takiego widoku. Moja przyjaciółka słuchała w milczeniu, ale z uśmiechem na twarzy. Gdy skończyłam zapadła cisza po czym odezwała się Evelin
- O matko dziewczyno ale ty masz szczęście. I ten chłopak będzie chodził do naszej szkoły ?
- Tak mi powiedział.
- To super. Fajnie by było jakby był w naszej klasie. Czuje że będziecie szczęśliwą parą .
- Ej chwila chwila . Może mi sie podoba ale to nie znaczy że ja mu się podobam.
- Nie żartuj. Napewno mu sie podobasz. Po tym co usłyszałam nie może być inaczej.
- Tak myślisz ?
- Jestem tego pewna. A teraz choć gdzieś ze mną. Piękny dzień a my tu siedzimy.
- Okay tylko wezmę torebkę.
Wstałam z łóżka i skierowałam sie w stronę garderoby. Wyciągnęłam moja ulubioną torebkę i podeszłam do Evelin.
- Idziemy ?- spytałam
- No jasne
Wyszłyśmy z mojego pokoju i po paru sekundach stałyśmy przed moim domem. Było bardzo ciepło. Poszłyśmy wzdłuż chodnika w stronę najbliższego centrum handlowego. Było bardzo dużo ludzi. Nie wiem czego sie spodziewałam. przecież dziś była niedziela jedyny dzień gdy ludzie nie pracowali. Przepchałyśmy się przez tłum do naszego ulubionego sklepu z ubraniami. Evelin od razu pobiegła w stronę nowej kolekcji a ja powoli szłam w jej stronę
- Czyż to nie jest piękne ?-  powiedziała z entuzjazmem
- Fajne .
Przyłożyła do mnie niebieską bluzkę
- To jest idealne dla ciebie.
- Ale zobacz na cenę
- Złożymy się. Ten twój Thomas od razu się w tobie zakocha.
Gdy tylko wspomniała o nim poczułam że serce mi przyśpieszyło. Po paru próbach namówienia mnie na kupno zgodziłam się. Gdy wychodziłyśmy z centrum handlowego zamarłam. Zobaczyłam na parkingu Thomasa przy samochodzie z jak przypuszczam jego rodzicami i młodszym bratem.
- Ej Lucy. Co sie stało ?
- On tam jest !!
- Kto ?
- Thomas
- To tamten ?- Evelin spojrzała w stronę samochodu przy którym stał z rodziną
- Tak !
- Przystojny. Nawet bardzo
- Ej jest mój !!
-Dobra ,dobra . Przecież ja już mam do kogo szczerzyc zęby
Evelin kochała sie juz od pewnego czasu w Andym . On ją też lubił ale nie umieli sobie niczego okazać.
- O nie !! on tu idzie - powiedziałam
Thomas mnie zaóważył i szedł w moją stronę
- Nie histeryzuj - odpowiedziała Evelin
Thomas stanął przede mną i uśmiechnął sie
- Cześć Lucy
- O hej . Thomas to jest moja przyjaciółka Evelin
- Cześć Evelin
- Cześć
Po dokonaniu prezentacji podali sobie dłoń
- To twoja rodzina ?- spytałam
- Tak
W tym momencie podbiegł do Thomasa jego młodszy brat. Wyglądał mi na 12 lat
- Lucy to jest mój brat Christopher
- Ooo to ta słynna Lucy. Thomas mi wiele o tobie opowiadał - powiedział Christopher uśmiechając się szeroko. Odwrócił sie do Thomasa i mrugnął do niego .Potem się znów odwrócił i kontynuował
- Gdy Thomas wrócił rano zaczął mi opowiadać że spotkał super dziewczynę i....
Christopher nie zdążył dokończyć bo Thomas położył mu dłoń na ustach i powiedział z zaciśniętymi zębami :
- Och ty mały łobuzie. Już nie żyjesz po czym go wypuścił .
Miał zaczerwienione policzki .Zwrócił sie do mnie
- Ach te dzieci. Nic tylko ganiać za nimi na podwórku i nic im nie mówić
- Tak na szczęście ja nie mam tego problemu gdyż jak już ci mówiłam mam tylko starszego brata.
- Tak pamiętam Słuchałem cie uważnie - uśmiechnął się jeszcze szerzej jednak nadal miał czerwone policzki
- To widzimy sie jutro w szkole tak ? - spytałam
- Niestety jutro jeszcze nie ide do szkoły. Musze rozpakować rzeczy ale po szkole możesz do mnie wpaść.Pomożesz mi .
Evelin walnęła mnie lekko łokciem w bok. Spojrzałam na nią ze złością w oczach .
- No pewnie .Chętnie przyjdę. To pa .Jak cos masz mój numer
- Tak pa
Oddaliłyśmy sie a on nadal stał na parkingu z dłońmi w kieszeniach. Wiem to bo Evelin zerkała ciągle w jego stronę i zdawała mi relację. Czuje że jutrzejszy dzień będzie super

czwartek, 15 marca 2012

Jazda na rolkach nie zawsze jest bez bólu

-Kubaaaaaaaa - krzyknęłam bardzo głośno
- Co chcesz siostra ?
- Gdzie moja szczotka do włosów ? Leżała w  łazience.Wiem ze ją brałeś
- Może brałem , może nie
- Jesteś okropny
- I dobrze się z tym czuje .A teraz wyjdź z mojego pokoju .Jest niedziela, a ty przychodzisz do mnie o 8:00.
Wyszłam z jego pokoju ze zdenerwowaniem na twarzy . Nie lubiłam mojego brata .Był ode mnie starszy o 3 lata i uważał się za dorosłego . A tak naprawdę był większym dzieciakiem ode mnie . I choć miałam 14 lat a on 17 to i tak zawsze miałam swoje zdanie .
Mam na imię Lucy .Chodzę do 2 gimnazjum i mam jedną najlepszą przyjaciółkę , Evelin  .Mieszkam  blisko morza i często chodzę na plaże czasami z nią czasami bez niej . Lubie czuć lekki powiew wiatru na moich włosach i ciepłą wodę na nogach . To jedyne miejsce gdzie mogę spokojnie wszystko przemyśleć . Moja mama jest pisarką .Codziennie gdy przychodzę ze szkoły widzę ja gdy coś pisze na laptopie . Zazwyczaj chodzi zła po całym domu bo albo nie ma pomysłu na nową książkę albo po prostu jest zmęczona . Nic na to nie poradzę .Wkońcu jestem jeszcze dzieckiem i nie wiem jak jej pomóc .
Po wyjściu z sypialni mojego brata zeszłam szklanymi schodami na dół do salonu .Było jeszcze wcześnie wiec postanowiłam że pójde na rolki .Wkońcu i tak nie miałam nic w domu do roboty . Założyłam moje nowe rolki i wyszłam na dwór .Dzień zapowiadał się słonecznie . Nade mną zaóważyłam że przeleciało mnóstwo ptaków . Jakaś pani z dzieckiem przeszła po drugiej stronie chodnika kierując sie do małego sklepu naprzeciwko mojego domu . Ruszyłam łagodnie w stronę parku . Po  chwili jechałam już dość szybko .Zamknęłam na chwile oczy i poczułam wiatr na twarzy . W pewnym momencie przewróciłam się .I to nie tak sama z siebie .Wpadłam na kogoś !! Leżałam na ziemi . Powoli usiadłam trąc jeszcze tył głowy .Strasznie mnie bolała .Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam chłopaka .Nie znałam go ale był bardzo ładny .Miał piwne oczy i kasztanowe włosy . Był ubrany w trochę za dużą koszulkę i jeansy .
- Przepraszam - wybełkotałam po pewnej chwili .Bardzo dokładnie mu sie przyglądałam . Wiem że to mogło trochę głupio wyglądać ale nie mogłam sie powstrzymać .
- Nie to ja przepraszam - odpowiedział chłopak . Też mi sie przyglądał ale nie tak jakbym żywiła w nim obrzydzenie . Wydawało mi sie że nawet mu sie spodobałam a cos o tym wiem bo moja przyjaciółka zna sie na chłopakach i czegoś tam mnie nauczyła . Chłopak podał mi ręke i pomógł wstać .Pociągnął mnie tak mocno ze naprawde z bliska zobaczyłam jego oczy .
- Jestem Lucy
- A ja Thomas
- Nigdy cie tu nie widziałam . Mieszkasz tu ?
- Tak .Przeprowadziłem sie przed wczoraj późnym wieczorem . Będe chodził do tutejszej szkoły .
- O to fajnie .Ja też tu chodzę .
- Wygląda na to że jeszcze sie spotkamy a tymczasem chciałabyś koontynuować swój spacer  w moim towarzystwie  ?
- Mogę się z tobą przejść .
- To fajnie .Pogadamy jeszcze .
Poszliśmy w stronę parku a Thomas opowiadał mi o sobie i zadawał mi mnóstwo pytań .

Kilka słów ode mnie ....

A więc na tym blogu albo raczej stronie internetowej będe pisała książkę. Historia pewnej dziewczyny ... dowiecie sie jak będziecie czytać :) Mam nadzieje ze wam sie spodoba . Jakby coś to piscie w komentarzach czy wam sie podoba .Nie wiem w okresie jakiego czasu będę dodawać notki bo pisze jeszcze 3 inne blogi , 2 książki oraz mam duzo nauki bo to ostatnia klasa podstawówki i musze się uczyć ,ale spróbuje dodawać jak najczęściej .Jak będziecie chcieli więcej notek to piście na moje gg : 34790990