sobota, 7 kwietnia 2012

Już nie wytrzymam z nimi

Siedzą i siedzą a ja gdyby ich nie było teraz bym siedziała z Thomasem ,z miską ciepłego pop cornu i oglądalibyśmy jakiś film. One wszystko psują. O nie myśle jak dziecko muszę się skupić.
Postanowiłam że zacznę brać udział w ich konwersacji.
- Szukam teraz korepetytora z matematyki. - mówiła Emma ożywionym głosem.
- Co ci grozi?- spytał Josh.
- 2 chyba. Nasza pani jest beznadziejna.
" Albo ty jesteś za bardzo głupia"- pomyślałam
- Tak czy inaczej od paru dni szukam dobrego nauczyciela. A ty Thomas co będziesz miał na semestr?
- 5. Tak mi się wydaje. Mam tą samą panią co ty.
" Nie tylko nie to. Emma chce poprosić Thomasa  o naukę. Moja intuicja nigdy nie zawodzi"
- A może mógłbyś mnie pouczyć?
" No i miałam rację. Zabiję ją kiedyś"
Popatrzyłam na mojego wroga morderczym wzrokiem ale ona tym się chyba nie przejmowała.
- Sam nie wiem. - odezwał się Thomas.
- No prosze.
- Ale pomagam także Lucy i chciałbym z nią spędzać jak najwięcej czasu. Takie lekcje mogłyby ograniczyć to.
Uśmiechnęłam sie do niego. Kątem oka zauważyłam że koleżanka Emmy znów flirtuje z Joshem. Widziałam że Evelin nie wytrzyma zaraz psychicznie. Tak sie też stało. W końcu wybuchnęła.
- Lucy - zwróciła się do mnie- ja już tak nie mogę. Pójdziesz ze mną na górę? - spytała przez zaszklone oczy.
- No jasne. Choć. - posłałam Joshowi złe spojrzenie i wzięłam Evelin pod rękę. Poszłyśmy schodami prosto do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam na ziemi.
- Czemu to mnie tak bardzo rani?
- Zakochałaś się- powiedziałam z entuzjazmem w głosie.
- Nie tylko nie to !! Ja kocham Andego pamiętasz?
- Widocznie już nie.
Usiadła na łóżku jeszcze w szoku.
- On też ciebie lubi.
- Ta ciekawe z której strony.
- Z każdej.
- Weź mnie nie dołuj.
- Co? To prawda.
Ktoś zapukał do drzwi. Wymieniłyśmy pytające spojrzenia po czym podeszłam  i otworzylam je. W progu stał Josh.
- O wilku mowa. - zaśmiałam się. Wiem że w tym momencie gdyby nie było świadków Evelin by mnie udusiła ale cóż.- To ja was zostawiam. - mrugnęłam tylko do przyjaciółki i wyszłam z pokoju.
                                                        Oczami Evelin.
- Czemu tu siedzisz?- zapytał znienacka Josh.
- Nie lubie patrzeć na Emme
Josh usmiechnął się pod nosem.
- Ale ja lubię patrzeć na ciebie- spojrzał mi prosto w oczy.
Zarumieniłam się. Josh nadal na mnie patrzył. No tak zaczęłam trzeźwo myśleć.
- To choć na dół. Będziesz mógł na mnie patrzeć do woli. - powiedziałam po czym szepnęłam mu na ucho- nie daj się tej dziewczynie.
Odwróciłam się i poszłam na dół. Na schodach chłopak mnie dogonił i posłał cwaniacki uśmiech.
" Ah ci chłopcy. Czemu oni muszą tacy być?" -pomyślałam.
Usiadłam na kanapie a Josh tuż przy mnie. Nic się nie zmieniło oprócz tego że Lucy rozmawiała o czymś z Thomasem a Emma patrzyła się na nich z nutką zazdrości i gniewu. 
                                                                   Oczami Josha
Dobra wpadłem. Chyba, chyba się zakochałem. W Evelin i dobrze mi z tym. Zawsze łatwo sie zakochiwałem. Można powiedzieć że byłem strasznym dupkiem bo miałem bardzo dużo dziewczyn i tylko jakieś 10% z nich ze mną zerwało. Pare tygodni temu obiecałem sobie że już nigdy żadnej dziewczyny nie skrzywdzę. Boję się że gdy ujawnie swoje uczucia przed Evelin ona nie będzie chciała ze mną być lub ja ją zranie.
- Zostaw mnie- powiedziałem do dziewczyny która położyła rękę na moim kolanie.
- Jak chcesz
Wkurzyła mnie.
- No dobra dziewczyny. Przestało padać mozecie sie już zbierać.
- Ale....- zaczęła jedna z nich tylko że ja jej nie słuchałem. Podałem im płaszcze i można powiedzieć "wyżuciłem" z domu.
Zjechałem po drzwiach i usiadłem na zimnej podłodze.
- Co ci?- spytał Thomas
- Już nic- odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Udałem się w stronę kuchni i oparłem się o blat.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Miłość .....

Wyjęłam z szuflady biurka słuchawki i włożyłam je delikatnie do uszu. Następnie podłączyłam je do mp4 i włączyłam piosenkę : one direction - one thing. Nie wiem czy wam to mówiłam ale jestem fanką one direction. Można by powiedzieć że zauroczyli mnie nie tylko swoim głosem. Położyłam się na dywanie na plecach i patrzyłam na sufit. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam sie w słowa piosenki choć znałam je na pamięć. Nawet nie zauważyłam gdy Thomas wszedł do mojego pokoju. Klęknął przy mnie i słuchał jak nucę. Otworzyłam oczy i go zobaczyłam. Ahh te jego oczy. Zakochałam sie w nich od pierwszego spotkania.
- Co tu robisz?- spytałam.
- Naprawdę one mnie wkurzają. A Emma ciągle sie do mnie przystawia.
- Nie płacz kotek - powiedziałam i sie  zaśmiałam.
- Nie płacze- powiedział z oburzeniem.
- Wiem wiem ale pamiętaj zawsze możesz do mnie przyjść i sie przytulić.
- Kusząca propozycja- odpowiedział z cwaniackim uśmiechem.- Choć na dół.
- Muszę?
- Bez ciebie tam nie wytrzymam.
- No dobra
Thomas wyciągnał rękę a ja jej sie złapałam i podniosłam. Zeszlismy na dół. Zauważyłam że dziewczyną to się nie podoba ale mnie one nie obchodziły. Thomas usiadł na fotelu i poklepał swoje kolana na znak tego abym na nich usiadła. Uwielbiałam tak sie z nim przed Emmą popisywać. Co poradzę? Jestem zła ale tylko dla takich laluni jak ona. Usadowiłam się na nim i wtuliłam. On nie protestował. Szepnął mi na ucho:
- Przyjemnie jest - i puścił oczko.
Oprócz Emmy dziewczyny przystawiały się do Josha, który pewnie posmutniał w kuchni przychodząc tu. Nie podobało się to Evelin tak samo jak Joshowi. Z trudem zapanowałam nad śmiechem gdy "nieumyślnie" wylał wodę na kolana jednej z dziewczyn.
- Przepraszam Tiffany- wybełkotał również z niedostrzegalnym uśmiechem.
- Nic się nie stało- powiedziała lecz widziałam że jest bardzo zła.
Rozmawialiśmy bardzo długo lecz ja za często się nie odzywałam tak samo jak jedna z koleżanek Emmy. Za to podrywaczka mojego chłopaka bardzo dużo mówiła i czasami nie dawała nikomu dojść do słowa.
- Przepraszam was. Muszę skorzystać z toalety- powiedziałam w końcu i wstałam pozbawiając tym samym zbędnego balastu Thomasa
Poszłam na drugie piętro do toalety. Nie zamykałam drzwi ponieważ chciałam tylko przemyć twarz wodą. Były cały czas otwarte na oścież. W pewnej chwili w drzwiach stanęła dziewczyna która tak samo jak ja mało sie odzywała. Oparła sie o framugę drzwi i patrzyła na mnie. Widziałam w jej oczach smutek.
- Uważaj na Emme.- powiedziała
- Czemu?
- Chyba zauważyłaś że  zamierza ci odbić chłopaka.
- No tak ale mysle że nie ma czego sie bać.
- No właśnie tak tylko myślisz.
- Czemu zwracasz na mnie uwagę? Myślałam że jesteś koleżanką Emmy.
- Bo nie chce aby zraniła kolejną osobę a koleżanką jej nie jestem. Bardziej wrogiem ale ona nie daje mi odejść i zawsze ulegam.
- Szantażuje cie?
- Tak jakby.
- Rozumiem.
- To może ja już pójdę - spojrzała w moją stronę.
- Nawet nie wiem jak masz na imię
- Wendy.
- No okay. A i pamiętaj jak coś by sie złego działo to zawsze możesz przyjść do mnie.
- Dobrze dzięki.- posłała mi swój uśmiech i zniknęła za ścianą.
" Taaa dobre koleżanki ma Emma" - pomyślałam lecz naprawdę Wendy mi się spodobała. Nie chodzi mi o wygląd <bez skojarzeń> chodzi mi o charakter. Zapomniałam jej nawet podziękować.Zeszłam na dół już odświeżona i spojrzałam w kierunku moich gości. Prowadzili bardzo ożywioną dyskusję. nie chciałam wnikać. Usiadłam na kanapie i zaczęłam przyglądać się stoliku do herbaty. Od tylu lat nie przyglądałam się meblom w salonie aż pewnego dnia zjawia sie Emma i już tak mi sie nudzi ze muszę podziwiać stare rzeczy. Chciałam jej za to podziekować ale wydawało mi sie że to bedzie głupie. Z zamyśleń wyrwał mnie głos Thomasa:
- Jesteś tu?- spytał
- Fizycznie tak ale duchownie raczej nie.- odpowiedziałam
- Pewnie myślała o jakimś chłopaku- powiedziała Emma.
Wiedziałam co ma na myśli. Że zdradzam Thomasa więc odpowiedziałam szybko.
- Tak. O Thomasie.
- Jesteś słodka. Ja też myślałem o tobie gdy gdzieś zniknęłaś- powiedział z najsłodszym uśmiechem jaki widziałam. Dzień mijał i mijał a dziewczyny nie ruszały sie z miejsc.
"Kiedy wrecie będę mogła pobyć sama z moimi przyjaciółmi i chłopakiem?
                                                                      Oczami Evelin
Siedziałam tu z nimi. Od czasu do czasu ktoś wychodził z salonu i wchodził. Najczęściej robiła to Lucy ale mi to nie przeszkadzało. Bardziej wkurzałam si gdy jedna z koleżanek Emmy flirtowała z Joshem. Ogarniało mnie wtedy takie dziwne uczucie. Strach, panika, zazdrość. Czemu miałam takie wrażenie ? Przecież go nie kocham. Tak to prawda. Lubiłam go ale  bez przesady. Nie można człowieka kochać a zarazem lubić. Czy cos ze mną nie tak ?
Przepraszam wszystkich ale ten rozdział został napisany na szybko ze względów rodzinnych. Prosze piscie czy podoba wam sie w komentarzach. Pozdrawiam wszystkich a i wszystkim 6- klasistą życze powodzenia w wynikach z testów. Sama sie boję :)